ebook Dzieci umierają rosnąc - Krzysztof Marek Macha

Dzieci umierają rosnąc

Widać w nim fascynacje poety: Bukowskim, kobiecością, galopującą polską przemianą. I codzienne słowotwórcze poszukiwania dla celniejszego i lepszego opisania zmieniającego się, nielubianego, ale przecież tak kochanego hedonistycznego świata. Przez tomik, jak zawsze, autor prowadzi Czytelników zgodnie ze swoim mottem: powiem ci uwierz ty też jesteś takim hedonistycznym skurwysynkiem podajmy sobie ręce przekażmy znak pokoju Recenzja: Drzwi w drzwi z Alicją? Piękny tytuł, ale bolesny, jak rozmowa dwóch drogowskazów: każdy wskazuje kierunek drogi, ale żaden nie podąża w kierunku celu. I odwieczne pytanie: co się stało z naszą klasą pyta Adam w Tel Awiwie? Tęsknota za przeszłością, łamie nawet najtwardszych, może to zwykła chwila słabości, może po prostu chęć przeżycia jeszcze raz tego samego, choć tego nie można zrobić, ta woda już przepłynęła, ta rzeka już nie jest taka sama, a skoro podmiot liryczny jest skurwysynem, to matka natura jest suką. Przełamanie pewnych zachowań jest po prostu niemożliwe, ekstremalizacja sytuacji (więzienie) wywołuje prawie zawsze określoną reakcję. Znika marzenie, wspomnienie, czar zapisany w engramach, pozostaje rzeczywistość, która nigdy nie będzie zgodna ze światem wewnętrznym, a życiorys przypomina bohatera chandlerowskich kryminałów, z poplątanym życiorysem, niegodnym, nie dość że odgrzewanych, to jeszcze kiepsko, kotletów. A swoją drogą, nie trzeba chyba iść do więzienia, by jeszcze raz przeżyć moment, tamtego otwarcia oczu, spojrzenia, które potrafiło zaczarować i utrwalić się w pamięci dawno, dawno temu, w rzeczywistości racjonalnie niedostępnej, i może właśnie przez to tak bliskiej i czarodziejskiej. To rozumowanie można odwrócić: gdzie jest pryzmat, przez który patrzy druga strona? Te drzwi muszą się pozamykać. Z nich nie ma kto wyjść! Nikt nie może przez nie przejść! Jest wszakże moment zawieszenia: bo to jest tylko, nie dość że ta, to jeszcze re-Alicja. Czyżby wobec tego pojawiła się nadzieja? Ciekawe jest także odwrócenie stwierdzenia: otwarłem się. Przy normalnym odczytaniu konotuje się jedynie zwykłe stwierdzenie faktu. Przesuwając zaimek zwrotny przed czasownik, osiągamy pewien dramatyzm, graniczący prawie z desperacją, że może , bo może to równie dobrze brzmieć jak głęboka ironia. Ale ta desperacja tylko powiększa ból. Skurwysyństwo staje się wobec tego antidotum, fatalizm jest skutecznym placebo redukującym nasze żądania stawiane życiu. I zawsze najpiękniejsze są wspomnienia. Może naprawdę w życiu ważne są tylko chwile? Piotr Krzyżowski